Jak grób milczące, jak głaz skamieniałe,
W księgę milczenia boleść swoja pisze. —
Wtedy się pojąc, myśli tylko snują,
A oko milczy — tak żeby się zdało,
Że serce nigdy jeszcze nie cierpiało —
Serca cierpiących dobrze się rozumią!
Wtedy ponurej duszy lubym światem
Jest cichy smętarz, samotne mogiły,
I ciche drzewa, drżące wonnym kwiatem
I krzyże — co by, choć milczą, mówiły!
I wśród posągów smutku, najsmutniejsza
Jak posąg zimny, stoi kształt człowieka,
Im burza większa, w głos gromów głośniejsza,
Tem głębsza cisza sunie się z daleka. —
I wtenczas postać cicha, w kir owiana
I sercem cięższem młyńskiego kamienia,
Milczy jak boleść, chwilą zapomniana —
W rozdarty uśmiech splotły się cierpienia.
Serce choć cierpi, nie przeklina świata,
A duszy jeszcze otuchą jedyną
Cierpiące serce, siostry albo brata,
I oko, z którego łzy ciche płyną. —
Wśród gór rodzinnych, w cichem zamyśleniu
Wzrosłaś, jak kwiatek na bujnym ugorze,
Znając grzech ledwo po jego imieniu,
Myślą nie zbiegła nad światów rozdroże. —