Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/186

Ta strona została przepisana.

I chciałbym tylko przez wieki majowe
Oczyma pieścić twe błękitne oczy,
Ustami palić twe usta różowe
I w dłoni pieścić jedwab twych warkoczy.
Pieścić się w pieśniach o tobie bez końca,
Jak w morskich falach blada twarz miesiąca.





LIST.


Snem snów boleści, jest to piękne życie!
Przekleństwem ducha i ciała pogarda,
Człowiek zbudzony jak w kolebce dziecię
Co raz to nowszych igraszek zawoła
By je po chwili zdeptać z myślą harda,
I macać nicość — gdzie przeczuł anioła. —

Lecz być szczęśliwym, szczęściem niewdzięczników,
Nad tłumem modlić się, cierpiąc śród tłumu,
Opiewać wolność w pętach najezdników
I sercem ciskać za pocisk rozumu
Można — po chwili nadziemskiej ofiary
Być na nadziemskiej skale orłem wiary! —

Iść z gorejącej Sodomy na wieki
I nie oglądać się — choć to ojczyzna,
By łzą goryczy nie zaszły powieki
By w soli gorzki posąg nieprzespany,
Duch się nie zmienił, trza ducha olbrzyma,
Co by do walki wyzwał swe szatany!