Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/272

Ta strona została przepisana.

W tęsknocie o pokój duszy
Po pana cicho łkającą.
Któż jej łzy młode osuszy?
Kto z czoła zwieje walkę burz?
Ty — i anioł stróż! —
Ty sen anielski, uroczy,
Rucisz na błędne jej oczy —
A jasny anioł jej niebo
W górze okaże z gwiazdami. —
Że pierś nakryje dłoniami —
I odtąd już jej potrzebą
W murów zaciszy ustronnej,
Tak z dłońmi na piersi białej
Modlić się w szacie zakonnej
Do matki światów wspaniałe; —

Tam starzec nad księgą starą
Chłodu zorany marszczkami,
Co się dawno rozstał z wiarą,
Spojrzał na niebo gwiazdami
Zasiane — i w trupią głowę
Ręką się suchą uderzył. —
Na karty pergaminowe
Skroń spuścił z jękiem — już nie żył!
A ty do więźnia znów kraty
Zbliżasz się cicha, urocza,
Na skronie rzucasz snów kwiaty,
Obraz przeszłości prorocza.
Powracasz jego źrenicy
Te dawne rodzinne —
Chwile niebieskie dziecinne —
Szum lipy — matki piosenki
I dzwon co brzmiał w okolicy,
I jako dziecię justrzenki
Z tęczy anielstwa przędzione,
Pierwszej kochanki marzone
Oczy — i uśmiech i łezki. —