Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/319

Ta strona została przepisana.

W łona ślepych iskry znosić
Z ogniem w oku, z jękiem warg? —
Ha! i czemuż przeczuć dałeś
Co nie zmieni słaba dłoń? —
Spełni się co przykazałeś,
Błysną Furje z ciemnych toń!
Biada z zasłon tych odkryciem!
Gdy niezmienny grozi czas,
Tylko obłęd tu jest życiem,
A wiedza zabija nas! —
Weź! o! weź mi te światłości,
Zsuń ze krwawych źrenic łzę,
Bo okropnie w śmiertelności
Nieśmiertelność rodzi się!
Tę ślepotę wróć, co miałam
Mój dziewiczy, cichy los,
Piosnki których nie śpiewałam,
Odkąd głosem mym twój głos!
Dałeś przyszłość i wyroki,
A obecność wziąłeś mi,
Chwila życiem! w twe obłoki
Weź twój grom! wróć moje sny!
Odkąd u twoich ołtarzy
Wieszczki w siebie wzięłam stan,
Skroń bez kwiatów nie zamarzy,
Chociaż kwiatów pełny łan!

«Młodość moją przepłakałam,
Życie me, to gorzka łza,
Każdem z cierpień ich cierpiałam,
Dziś ich bólem serce drga!
W koło moje rówiennice —
Gry ich puste, luby śmiech,
A mnie smutku niewolnicę
O! za jakiż gnębisz grzech? —
Wśród wesołych smutek noszę,
W pierś się bólu wpija ząb,
Rozbrat wzięły z tym roskosze,