maja i Abtalion występują również jako bardzo wolnomyślni kazuiści[1].
Wkrótce potem rabin Johanan stawił wyżej dobroczynność nad znajomość Zakonu[2]. Ale dopiero Jezus pojął rzecz właściwie. Nie miał w sobie nic z kapłana, nienawidził form, które gubią wszelką religijność, dając jej pozornie materyalną podstawę. I to jedyny powód, że poszliśmy za nim, że staliśmy się jego naśladowcami. Dzięki temu na wieki całe założył on kamień węgielny pod prawdziwą religię. Teraz dopiero owa religia, najistotniejsza cząstka ludzkości, zasługuje na miano religii boskiej. Idea bezwzględnie nowa, idea kultu opartego na czystości serca i na wszechbraterstwie, zrodziła się dzięki niemu dla świata, idea tak podniosła, że kościół chrześciański, odstępując od tych tendencyj, popełnił formalną zdradę, w naszych zaś czasach mało jest ludzi, zdolnych przejąć się podobną nauką.
Ogromne poczucie przyrody dostarczyło mu w każdym wypadku szeregu wyrazistych obrazów. Z aforyzmów jego bije dusza. Innym razem mowy jego posiadają żywość gwary gminnej. »Jakoż rzeczesz bratu twemu: dopuść, iż wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twojem. Obłudniku! wyjmij pierwej belkę z oka twego, tedy przejrzysz, abyś wyjął źdźbło z oka brata twego.«[3]
Te nauki, które zdawna już przepełniały serce młodego mistrza, zgromadziły dokoła niego kilku zwo-