Strona:Ernest Renan - Żywot Jezusa.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

na wzór innych. Jan przyjął gromadkę uczniów galilejskich bardzo przychylnie i nie miał im za złe, że w dalszym ciągu stanowili grupę odrębną. Obaj mistrze byli jeszcze bardzo młodzi; przejęci jedną myślą pokochali się i zachowywali się względem siebie niezmiernie uprzedzająco. Ze strony Jana wydaje się to dziwnem i możnaby niemal powątpiewać o autentyczności tego podania. Pokora nie była nigdy rysem znamiennym silnej duszy semickiej. Charakter tak popędliwy nie znosi obok siebie nikogo. Wypływa to jednak z fałszywych relacyi co do osobistości Jana. Przedstawiają go jako starca a tymczasem był on co do lat rówieśnikiem Jezusa[1], a więc według ówczesnych pojęć bardzo młodym człowiekiem. Nie mógł tedy traktować Jezusa jak syna, ale raczej jak brata. Dwaj tego rodzaju młodzi entuzyaści, których ożywiała jedna myśl, jedna miłość i nienawiść, jedna nadzieja, mogli się byli połączyć i wzajemnie wspierać. Stary mistrz czułby się niezawodnie głęboko urażonym, gdyby przyszedł do niego człowiek młody,

    się do Jana dwa razy, za pierwszym razem całkiem jeszcze nieznany, za drugim już w otoczeniu uczniów. Nie starając się rozstrzygnąć tej kwestyi, której się z tego powodu rozstrzygnąć nie da, że teksty są pełne sprzeczności a ewangieliści w podobnych wypadkach mało się troszczyli o ścisłość, oraz nie przecząc, że Jezus mógł był się udać do Jana wtedy, kiedy jeszcze był mało znany, przyjmujemy to, co podaje czwarty ewangielista (III, 22 i nast.) a mianowicie, że Jezus, nim począł chrzcić wzorem Jana, miał już grono uczniów. Zresztą należy sobie uprzytomnić, że na pierwszych stronnicach czwartej ewangielii wszystkie fakty są pomieszane, bez ścisłego ugrupowania chronologicznego.

  1. Łukasz I, 36 (»A oto Elżbieta, pokrewna twoja«...). Jest tu ubocznie zaznaczone pokrewieństwo Jana i Jezusa, ale wszystkie szczegóły opowiadania, zawarte w tym rozdziale, mają piętno czystej legendy.