tuału i praktyk czysto zewnętrznych; Jezus pozostałby bez wątpienia nieznanym żydowskim sekciarzem; świat nie byłby się zrzekł starych guseł dla nowych. Chrześciaństwo właśnie dlatego skupiło koło siebie wszystkie podnioślejsze dusze, ponieważ stanowiło religię zupełnie wolną od wszelkich praktyk i jakiejkolwiek formalistyki. Po uwięzieniu Jana gromada uczniów jego stopniała a Jezus odzyskał niezależność; mógł przeto oddać się swoim własnym uczuciom i myślom. Pobyt u Jana był dla niego właściwie nauką publicznego przemawiania i działania. Odtąd przemawia z większą siłą i wywiera na lud większy wpływ[1].
A i to jest możliwe, że w czasie pobytu nad Jordanem nietyle pod wpływem Jana, ile wskutek własnych rozmyślań idea jego o królestwie bożem sama się w nim rozwinęła i dojrzała. Odtąd hasłem jego będzie »dobra nowina« i zapowiedź, że królestwo boże bliskie już jest[2]. Przestaje być tylko moralistą, ujmującym naukę swoją w zwięzłe aforyzmy; teraz będzie rewolucyonistą transcedentalnym, który od fundamentów chce świat przebudować i ziścić na ziemi swój ideał. »Dążyć do królestwa bożego« znaczyło być uczniem Jezusa[3]. Wyrażenie »królestwo boże« albo »królestwo niebieskie« było, jak to już wyjaśniliśmy[4], z dawien dawna popularne śród żydów. Ale Jezus tchnął w nie nową myśl,
- ↑ Mat. VII, 29: »Albowiem je uczył jako moc mający, a nie jako nauczeni w piśmie«. Marek I, 22; Łukasz IV, 32.
- ↑ Marek I, 14—15 (»Wypełnił się czas i przybliżyło się królestwo boże«).
- ↑ Marek XV, 43: „Przyszedłszy Józef z Arymatei, poczesny radny Pan, który też sam oczekiwał królestwa bożego...«
- ↑ Patrz roz. V.