a przynajmniej wszechpotęgę rzymską złamano na zawsze.
Człowiek, poświęcający się głównie polityce, nie dopuści, aby zabiegi jego stronnictwa spychano na drugi plan. Zwłaszcza nie daruje, jeżeli ktoś wyniesie zagadnienia społeczne nad polityczne i względem tych ostatnich zachowuje się obojętnie. Do pewnego stopnia ma on nawet słuszność, gdyż wszelka jednostronna wybujałość szkodzi interesom całości. Ale jaki pożytek wyrasta dla poszczególnych partyi z powszechnych maksym moralnych naszego pokroju? Gdyby Jezus udał się do Rzymu zamiast zakładać pomyślane przez siebie królestwo boże, gdyby był spiskował przeciw Tyberyuszowi na rzecz Germanika — jaką korzyść byłaby z tych zabiegów odniosła ludzkość? Jako surowy republikanin, gorący patryota, nie byłby powstrzymał wielkiej fali ówczesnych wypadków; tymczasem trzymając się zdala od polityki, dał światu prawdę następującą: ojczyzna nie zaspokoi wszystkich potrzeb duchowych człowieka a obywatel powinien być przedewszystkiem — człowiekiem.
Dzisiejsza nasza wiedza pozytywna i marzenia zawarte w programie Jezusa, to rażące sprzeczności. Dzieje globu ziemskiego pod względem geologicznym są nam dostatecznie znane; przewroty kosmiczne, jakich oczekiwał Jezus, muszą być natury geologicznej lub astronomicznej, a etyka nie ma z niemi nic wspólnego. Chcąc jednak sprawiedliwie osądzić wielkich twórców, nie powinniśmy zatrzymywać się wyłącznie na przesądach, którym oni ulegali. Kolumb odkrył Amerykę, aczkolwiek wyszedł z całkiem błędnych założeń; Newtonowi zdawało się, że jego egzegeza Apokalipsy jest