sta, i on w siebie wierzył. Swoją drogą działalność jego obejmowała jeszcze szczupłe kręgi. Wpływ jego rozpościerał się wyłącznie w zagłębiu jeziora Genezaret a i tu były jeszcze okolice uprzywilejowane. Obszar jeziora wynosi około 5—6 godzin wzdłuż i 3—4 wszerz; aczkolwiek tworzy ono regularny owal, wszelako od Tyberyady do ujścia Jordanu posiada zatokę o wgięciu około trzech godzin drogi. Oto pole, na które padało ziarno sypane ręką Jezusa. Przemierzmy je krok za krokiem, uchylając posępną zasłonę pustki i smutku, którą na ten zakątek opuścił demon islamu.
Dążąc od Tyberyady spotykamy najpierw strome skały i górę, która jak gdyby waliła się do morza. Następnie skały się rozstępują; oczom pokazuje się dolina (El-Gueir) płaska jak poziom jeziora. Jest to urocze zacisze o bujnej zieloności, przecięte licznymi strumieniami; główny strumień tryska z okrągłego basenu w stylu starożytnym (Ahin-Medawara). Na wstępie spotykamy tu nędzną wiosczynę Medżel. Na drugim końcu równiny (wciąż wdłuż morza patrząc) widzimy miejsce, gdzie ongi wznosiło się starożytne miasto (Kan-Minjeh); tam znajduje się doskonała woda (Ahin-el-Tin), oraz śliczna kuta w skale dróżka, po której Jezus często kroczył a która łączy dolinę Genezaret z północnym brzegiem jeziora. O kwadrans drogi dalej przekraczamy słoną rzeczułkę (Ahin-Tabiga), na którą się składa kilka większych strumyków, płynących o parę kroków od brzegu jeziora; rzeczułka prawie ginie w gęstwinie. A dalej o jakie 40 minut drogi, przy stromej skalnej ścianie, ciągnącej się od Ahin-Tabiga do ujścia Jordanu, spotykamy kilka chat i ruiny starożytnych budowli, zwane Tell-Hum.