którego prostoduszne wystąpienia wywoływały niekiedy uśmiech na usta mistrza. Piotr nie był mistykiem, wynurzał się naiwnie przed mistrzem ze swych wątpliwości, ze swych wstrętów, ze swych czysto ludzkich słabostek[1] w sposób, jak to np. czynił Joinville przed św. Ludwikiem. Jezus pouczał go po przyjacielsku, poufnie, z szacunkiem. Co się tyczy Jana, to prawdopodobnie wielki urok wywierała jego młodość[2], jego niezwykła tkliwość[3] i żywa wyobraźnia[4]. Dopiero później występują w tej nadzwyczajnej osobistości cechy, które spowodowały zwrot w młodem chrześciaństwie. I dopiero też jako stary człowiek napisał o swym mistrzu ową dziwną ewangielię[5], zawierającą tyle cennych szczegółów, w której jednak, według mego zdania, charakter Jezusa został fałszywie przedstawiony. Jan był naturą zbyt głęboką i gwałtowną, aby się mógł nagiąć do objektywnego toku opowiadania pierwszego ewangielisty. Był takim życioryśnikiem Jezusa, jak Platon Sokratesa. Z gorączkowym niepokojem człowieka
- ↑ Mat. XIV, 28: »Panie, jeśliżeś ty jest, każ mi przyjść do siebie po wodzie«. XVI, 22: »A wziąwszy go (Jezusa) Piotr na stronę, począł go strofować, mówiąc: zmiłuj się sam nad sobą, Panie, nie przyjdzie to na cię! A on obróciwszy się, rzekł Piotrowi: idź odemnie, szatanie, jesteś mi zgorszeniem; albowiem nie pojmujesz tego, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego«. Marek VIII, 32 i nast.
- ↑ Zdaje się, że umarł mając 100 lat. Porów. jego ewang. XXI, 15—23; patrz także u Euzebiusza H. E. III, 20, 23.
- ↑ Patrz listy, których ma być autorem; w każdym razie autora tych listów uznano za autora czwartej ewangielii.
- ↑ Nie chcemy rozstrzygać, czy Apokalipsa jest jego pióra.
- ↑ Jednomyślność tradycyi jest tu według mnie dostatecznie usprawiedliwiona. Zresztą widać, że szkoła Jana poczyniła później w jego ewangielii poprawki (patrz. roz. XXI).