najważniejszy pobyt Jezusa w Jerozolimie przypada na rok 31 i to na pewno już po śmierci Jana. Wielu uczniów podążyło tam za nim. Chociaż Jezus nie przykładał wielkiej wagi do tych pielgrzymek, nie chciał jednak postąpić wbrew zwyczajom żydowskim, które wtedy jeszcze zachowywał. Zresztą podróże te były dla niego ważne, gdyż czuł, że dla odegrania roli pierwszorzędnej musi judaizm zaatakować w samem środowisku, t. j. w Jerozolimie.
Ale drobna ta gromadka galilejska nie czuła się swojsko w owem mieście. Jerozolima była wtedy mniej więcej tem samem, czem jest dziś: miastem pedanteryi, zaciętości, sporów, nienawiści i małoduszności. Fanatyzm doszedł tu do rozmiarów niebywałych a co chwila powstawały jakieś zawieruchy religijne. Miastem rządzili Faryzeusze; oddawano się wyłącznie studyowaniu Zakonu, wnikając w najdrobniejsze szczegóły i uprawiając czystą kazuistykę. To wyłącznie teologiczne i kanoniczne wykształcenie bynajmniej nie uszlachetniało duszy. Przypominało to zupełnie jałową naukę muzułmańskich fakirów, która wszystkie zagadnienia widzi tylko w meczecie, jest czystą stratą czasu, czczą dyalektyką, nie przyczyniającą się nic a nic do rozwoju umysłowego. Aczkolwiek teologiczne ukształcenie współczesnego kleru naszego jest bardzo suche, mimo to nie można go z tamtem porównywać, albowiem epoka Odrodzenia wprowadziła do wszystkich nauk teologicznych, nawet najbardziej antyspołecznych, ducha literackiego i dobrą metodę, nadając scholastyce w mniejszym lub
gia; albo też, co właśnie jest prawdopodobniejsze, fakty odnoszące się do różnych podróży zostały ze sobą pomieszane.