Syn człowieczy wróci po śmierci w chwale, otoczony legionami aniołów; ci zaś, którzy go odtrącili, będą wytępieni.
Śmiałość podobnej koncepcyi nie powinna nas dziwić. Jezus oddawna uważał swój stosunek do Boga za stosunek synowski. U kogo innego byłaby to niesłychana zarozumiałość; ale on bynajmniej nie przeceniał siebie.
Najpierw przyjął tytuł »Syna Dawidowego«, choć prawdopodobnie nie wziął udziału w niewinnem oszustwie, które trzeba było popełnić dla nadania mu trwałości. Ród Dawidowy, jak się zdaje, wygasł już był oddawna[1]; Asmonejczycy, którzy stanowili ród kapłański, nie mogli się starać o podobny wywód dla siebie; ani Herod, ani Rzymianie nie przypuszczali na chwilę, aby gdzieś w pobliżu żył jakiś potomek owej starożytnej dynastyi. Ale od wygaśnięcia Asmonejczyków wszystkie umysły wierzą w przyjście nieznanego potomka królewskiego, który za lud swój pomści się na wrogach. Wierzono powszechnie, że Mesyasz będzie synem Dawidowym i że jak on urodzi się w Betleem[2]. Pierwotnie myśl Jezusa nie chyliła się bynajmniej ku temu powszechnemu mniemaniu. Wiara ogółu każe Dawidowi zajmować się sprawami całego narodu żydowskiego; królestwo boże Jezusa nie ma z tem nic wspól-
- ↑ Niektórych uczonych, jak Hillela i Gamaliela, wywodzono wprawdzie z rodu Dawidowego. Wywód ten jest bardzo wątpliwej natury. Gdyby istotnie żył ród Dawida i gdyby ogół o tem wiedział, jakżeby to było możliwe, aby taki ród nie brał udziału w wielkich walkach owych czasów, żeby nie występował obok Sadokitów, Boëtuzów, Asmonejczyków, Herodów?
- ↑ Mat. II, 5—6; XXII, 42; Łukasz I, 32; Jan VII, 41—42; Dzieje Apost. II, 30.