Strona:Ernest Renan - Żywot Jezusa.djvu/267

Ta strona została uwierzytelniona.

nia[1]. Natura jest mu posłuszna; ale ona jest posłuszna każdemu, kto wierzy i modli się; wiara może wszystko[2]. Pamiętajmy, że żadne prawo natury w pojęciu jego i jego słuchaczy nie rozgraniczało możliwości od niemożliwości. Świadkowie jego cudów dziękują Bogu, »że dał ludziom taką władzę«[3]. On odpuszcza grzechy[4]; on jest większy niż Dawid, niż Abraham, niż Salomon, niż prorocy[5]. Nie znamy formy ni miary tych twierdzeń. Nie możemy sądzić Jezusa według regułek naszych konwenansów. Podziw uczniów działał na niego porywająco. Z pewnością nie wystarczał mu obecnie tytuł »rabboniego«, którego używał z początku; nawet tytuł proroka lub wysłańca bożego nie odpowiadał już jego myślom. Teraz uważa się za istotę nadnaturalną i chce, aby mniemano, iż stoi do Boga w stosunku bliższym, niż reszta ludzi. Należy jednak i to uwzględnić, że wyrażenia takie, jak »nadludzki« lub »nadnaturalny«, wzięte z naszej małostkowej teologii, w podniosłem uświadomieniu religijnem Jezusa nie miało żadnego sensu. Dla niego przyroda i rozwój ludzkości nie były obszarami, leżącemi gdzieś po za Bogiem, opłakanemi rzeczywistościami, poddanemi pod ścisłe prawa empiryzmu. Dla niego nie było nic nadnaturalnem, gdyż nie istniała dla niego sama natura. Upojony bezbrzeżną miłością zapomniał o więzach, krępujących ducha ludzkiego; jednym skokiem przesadzał przepaść nieprzebytą

  1. Jan V, 22.
  2. Mat. XVII, 18—19; Łukasz XVII, 6.
  3. Mat. IX, 8.
  4. Mat. IX, 2 i nast.; Marek II, 5 i nast.; Łuk. V, 20; VII, 47—48.
  5. Mat. XII, 41—42; XXII, 43 i nast.; Jan VIII, 52 i nast.