wyzwoleniem przez ducha. Rewolucya, do której dążył Jezus, odpowiada istotnie tej, która potem miała miejsce a która ustanowiła kult, czystszy od kultu Mojżeszowego. — Zdaje się, że wszystkie te myśli istniały równocześnie w umyśle Jezusa. Myśl pierwsza, myśl o rewolucyi czasowej, nie zajmowała go, jak się zdaje, zbyt długo Na ziemskość, na możnych, na potęgę materyalną, zapatrywał się zawsze jak na coś takiego, czem się długo zajmować niewarto. Zewnętrzność nie pociągała go, nie miał w tym kierunku żadnych ambicyi. Niekiedy, z bardzo naturalnych powodów, religijne jego zagadnienia stawały na granicy zagadnień społecznych. Przybywali do niego ludzie z prośbą, aby zechciał być ich sędzią i rozjemcą w różnych sprawach. Jezus odrzucał podobne propozycye z dumą, niekiedy nawet tak, jak gdyby się czuł obrażonym[1]. Przejęty ideałem niebiańskim, nie wzniósł się nigdy ponad wzgardzone ubóstwo. Co się tyczy dwóch innych wyobrażeń Jezusa o królestwie bożem, to zdaje się, że żywił je w umyśle swoim równocześnie. Gdyby był tylko entuzyastą, uwiedzionym przez apokalipsy, któremi żywiła się fantazya ludu, zostałby nieznanym sekciarzem, stojącym niżej od tych, których poglądy zwalczał. Gdyby był tylko jakimś purytaninem, jakimś Channingiem albo »Vicaire Savoyard«, byłby z pewnością nic nie zrobił. Obie części jego systematu, albo, powiedzmy dokładniej, dwoistość jego wyobrażeń o królestwie bożem, co się wzajemnie wspierało i uzupełniało, dało wyniki niezrównane. Pierwsi chrześcianie byli wizyonerami, żyli myślą swą tylko w krainie marzeń, jakbyśmy to dziś nazwali; ale
- ↑ Łukasz XII, 13—14.