ażby ujrzeli Syna Człowieczego, idącego w królestwie swojem«[1]. Wyrzuca tym, którzy w niego nie uwierzyli, iż nie widzą znaków zbliżającego się królestwa. »Gdy bywa wieczór, mówicie: pogoda będzie, bo niebo się czerwieni. A rano: dziś będzie niepogoda, albowiem się niebo pochmurne czerwieni. Obłudnicy! postawę nieba rozsądzić umiecie a znamion tych czasów nie możecie«[2]. Wskutek złudy, jakiej podlegali wszyscy wielcy reformatorowie, wyobrażał sobie ów kres znacznie bliżej, niż było w istocie; nie wziął pod uwagę, że wszelki ruch ludzkości odbywa się bardzo powoli; zdawało mu się, że dokona tego w ciągu jednego dnia, co się ostatecznie nie dokonało nawet w ciągu dwudziestu wieków.
Tak sformułowane zapowiedzi zajmowały chrześciańską społeczność prawie przez siedmdziesiąt lat. Uchodziło za pewnik, iż niektórzy uczniowie ujrzą przed śmiercią zapowiedziany przez objawienie dzień. W szczególności Jan miał należeć do tych nielicznych[3]. Niektórzy wierzyli, że nigdy nie umrą. Ale było to może mniemanie późniejsze, które się wyłoniło dopiero pod koniec pierwszego stulecia wskutek podeszłej starości Jana, co nasunęło myśl, że Bóg chce go zachować na ów wielki dzień celem dowiedzenia prawdziwości zapowiedzi Jezusowej. Jakkolwiek rzeczy się miały, śmierć jego zachwiała wiarę wielu a uczniowie Janowi próbowali przepowiedni Jezusa dać potem znaczenie bardziej zmodyfikowane[4].