warta nagrody« mawiał Jezus. Przyjąwszy gdzieś gościnę, mieli tam pozostawać, jeść, pić, co im podano, dopóki trwała ich misya.
Jezus życzył sobie, aby wysłańcy Ewangielii wygłaszali kazania, jak on, dobrotliwie i po przyjacielsku. Chciał, aby ich na każdym progu witano pozdrowieniem »Selam« i życzliwem słowem. Niektórzy uczniowie wahali się jednak, gdyż wówczas, jak i dziś, »Selam« na Wschodzie było oznaką wspólności religijnej i nie ważono się pozdrawiać w ten sposób osoby wątpliwej wiary. »Nie obawiajcie się« mówił Jezus; »jeśliby on dom tego był godny, niech nań przyjdzie pokój (Selam) wasz; a jeśliby nie był godny, pokój (Selam) wasz niech się wróci do was«[1]. Niekiedy istotnie przyjmowano apostołów źle a wtedy skarżyli się Jezusowi, który ich uspakajał. Ci, którzy wierzyli w wszechmoc swego mistrza, byli tą powolnością urażeni. Synowie Zebedeusza żądali, aby zesłał ogień niebieski na miasta niegościnne[2]. Jezus patrzył na ich zgorszenie z ironią i ułagodził ich słowami: »Nie przyszedłem dusz wytracać, ale zbawiać«.
Wszelkimi sposobami dążył do urzeczywistnienia zasady, że apostołowie — to on[3]. Sądzono też, iż objawił im moc czynienia cudów. Wypędzali demonów, prorokowali, tworzyli szkołę sławnych egzorcystów[4],