uchodzi protestant. W każdym razie nie z łona tej partyi miała wyjść silna reakcya przeciw Jezusowi. Duchowieństwo oficyalne, zajęte wyłącznie polityką, z którą los jego był ściśle związany, nie rozumiało tych objawów entuzyazmu. Alarm wszczęło mieszczaństwo faryzejskie, liczni uczeni w piśmie, którzy z »tradycyi« uczynili wiedzę i z niej żyli i którzy istotnie w swych przesądach i interesach byli zagrożeni przez naukę nowego mistrza.
Najbardziej Faryzeuszom zależało na tem, aby Jezusa zepchnąć na teren polityczny i skompromitować jako członka partyi Judasza Gaulonity. Była to taktyka zręczna; gdyż tylko prostoduszność Jezusa sprawiła, że, aczkolwiek zapowiadał królestwo boże, nie wszedł w konflikt z rzymskiemi władzami. Chciano go pod tym względem zmusić do wyraźniejszego wypowiedzenia się. Pewnego dnia zbliżyła się do niego grupa Faryzeuszów i polityków, zwanych »Herodyanami« (prawdopodobnie Boëtusim), która zwróciła się do niego z udaną pobożnością: »Nauczycielu, wiemy, iżeś jest prawdziwy i drogi bożej w prawdzie nauczasz a nie dbasz na nikogo. Powiedz nam tedy, co-ć się zda: godzili się dać czynsz cesarzowi, czy nie?« Oczekiwali odpowiedzi, która by im umożliwiła wydanie go Piłatowi. Ale odpowiedź Jezusa była zdumiewająca. Kazał sobie pokazać wizerunek na pieniążku a potem rzekł: »Oddajcie cesarzowi co jest cesarskiego a Bogu, co jest Bożego«[1]. Głębokie słowa, które rozstrzygnęły przyszłość chrześciaństwa! Słowa te podyktował mu czysty spirytualizm,