Strona:Ernest Renan - Żywot Jezusa.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.

w których wrogowie jego są pokazani jako zabójcy wysłańca bożego, było wyzwaniem rzuconem oficyalnemu judaizmowi. Śmiałe odezwy, skierowane do poniżonych, były jeszcze bardziej rewolucyjne. Mówił, iż przyszedł, aby ci, którzy nie widzą, widzieli[1]. Razu pewnego zawołał w uniesieniu te nieopatrzne słowa: »Ja rozwalę kościół ten ręką uczyniony, a za trzy dni inny nie ręką uczyniony zbuduję«[2]. Nie wiemy właściwie, w jakiej myśli to wygłosił; uczniowie doszukiwali się w jego słowach zawsze alegoryi. Ale ponieważ trzeba było tylko pretekstu, przeto położono silny nacisk na te słowa. Znajdujemy je w motywach wyroku; miały się one odbić jeszcze echem w jego uszach podczas męki śmiertelnej na Golgocie. Jego płomienne przemowy kończyły się zawsze burzą. Faryzeusze obrzucali go kamieniami[3]; postępowali tylko wedle zakonu, który nakazywał, aby każdego, nawet cudotwórcę, kamienować, skoro podburza lud przeciwko staremu kultowi[4]. Innym razem nazywali go znowu szalonym, opętanym, Samarytaninem[5], albo starali się go zabić[6]. Chwytano skwapliwie jego słowa, aby zastosować względem niego nietolerancyjne prawo teokracyi, której władza rzymska jeszcze nie usunęła[7].



  1. Jan IX, 39.
  2. Zdaje się, że najbardziej autentyczna redakcya tych słów znajduje się u Marka XIV, 58; XV, 29. Por. Jan II, 19; Mat. XXVI, 61; XXVII, 40.
  3. Jan VIII, 39; X, 31; XI, 8.
  4. Deuter. XIII, 1 i nast. Porów. Łukasz XX, 6; Jan X, 33; II Kor. XI, 25.
  5. Jan X, 20.
  6. Jan V, 18; VII, 1, 20, 25, 30; VIII, 37, 40.
  7. Łuk. XI, 53—54.