czeni. Opowiadano, iż chcieli Łazarza zabić[1]. Pewnem natomiast jest tylko to, że najwyższy kapłan[2] zwołał wysoką radę, na której stawiono następujące krótkie pytanie: »Czy Jezus i judaizm mogą istnieć obok siebie?« W tem zapytaniu mieściła się już i odpowiedź, a arcykapłan, bez chęci zostania prorokiem, mógł był wygłosić tę krwawą zasadę: »Lepiej jest, żeby ten człowiek umarł za naród, niż żeby cały naród zginął«.
»Najwyższym kapłanem roku onego« mówiąc językiem czwartego ewangielisty, który bardzo trafnie kreśli poniżenie, do jakiego zeszła godność arcykapłańska, był Józef Kajafa, mianowany przez Valeriusa Gratusa a bardzo oddany Rzymianom. Odkąd Jerozolima podpadła pod zależność prokuratorów, godność arcykapłana stała się funkcyą odwołalną; prawie corocznie[3] składano arcykapłana z urzędu. Kajafa natomiast trzymał się dłużej, niż inni. Sprawował godność już w roku 25 a utracił ją dopiero w roku 36. O jego charakterze nie wiemy nic. Zdaje się wszelako, że władza jego była tylko tytularna, za czem przemawia wiele okoliczności. Widzimy obok niego i nad nim człowieka, który w chwili stanowczej, obecnie nas zajmującej, posiadał, jak się zdaje, władzę decydującą.
Człowiekiem tym był świekier Kajafy, Hanan albo Annasz[4] syn Seta, stary, zdegradowany arcykapłan, który w czasie licznych zmian pontyfikalnych zachował cały autorytet. Hanan otrzymał arcykapłaństwo w r. 7