Człowiek skazany na krzyż musiał sam dźwigać narzędzie kary[1]. Ale Jezus, słabszy daleko od towarzyszów, nie mógł temu podołać. Pochód natknął się na niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, a żołdacy z barbarzyństwem najeźdźców zmusili go do niesienia fatalnego krzyża. Może przysługiwało im jakieś prawo, może Rzymianie nie byli obowiązani dźwigać hańbiącego drzewa. Zdaje się, że Szymon przyłączył się potem do gminy chrześciańskiej. Albowiem dwaj jego synowie Aleksander i Rufus[2] byli tam bardzo znani. Może to on jako świadek naoczny zdał chrześcianom relacyę. W tej bowiem chwili nie było przy Jezusie ani jednego ucznia[3].
Pochód zatrzymał się wreszcie na miejscu egzekucyi. Według zwyczaju żydowskiego podano skazańcom wino silnie zaprawione korzeniami, napój odurzający, do czego skłaniała litość[4]. Zdaje się, że często kobiety jerozolimskie przynosiły skazańcom ten ostatni napój; gdy go nikt nie podawał, kupowano go na koszt publiczny[5]. Jezus przytknął usta do napoju; ale sko-
- ↑ Plutarch, De sera num. vind. 19; Artemidoros, Onirocrit. II, 56.
- ↑ Marek XV, 21.
- ↑ Relacya ta (Łukasz XXIII, 27—31) należy do tych miejsc, w których czuć pracę imaginacyi pełnej pietyzmu i miłości. Słowa włożone w usta Chrystusa mogły być napisane dopiero po oblężeniu Jerozolimy.
- ↑ Talmud Babil. Sanhedryn, 43 a. Porów. Przypow. XXI, 6.
- ↑ Talmud. Babil. Sanhedryn, j. w.
2. że wzniósł na miejscu, które się wówczas zwało »Golgota«, 3. że miał intencyę wzniesienia tego przybytku na miejscu męki Jezusa.