salnej »Sumy«. Należeć do zwolenników Jezusa i oczekiwać przyjścia królestwa bożego, to tylko znaczyło pierwotnie być chrześcianinem.
Łatwo tedy zrozumieć, dlaczego skutkiem dziwnego zrządzenia losu chrześciaństwo czyste jeszcze po upływie dwudziestu wieków posiada charakter religii powszechnej i wiecznej. Religia Jezusa jest pod pewnym względem wogóle ostatnim wyrazem religii. Owoc swobody całkowitej ducha, w czasie swego powstawania wolna od wszelkich więzów dogmatycznych, przez trzy wieki walcząc za wolność sumienia, chrześciaństwo dziś jeszcze zbiera płody tego znakomitego początku, choć po swej drodze tyle miało różnych przypadłości. Aby się odrodzić, wystarcza mu wrócić do źródła swego. Nasze wyobrażenie o królestwie bożem bardzo się różni od owej wizyi, śnionej w obłokach przez pierwszych chrześcian. Ale zaszczepione światu uczucie przez Jezusa nie zmieniło się. Szczytny idealizm pozostanie na zawsze najwyższym celem życia cnotliwego, życia bez zmazy. On stworzył niebo czystych dusz, w którem to wszystko odnaleść można, czego człowiek na ziemi napróżno szukał, idealną szlachetność dzieci bożych, bezwzględną czystość, zupełny brak ziemskiego brudu, wreszcie wolność, wytrąconą z dzisiejszego ustroju społecznego i uznaną za utopię, a która w całości rozkwitnąć może tylko w państwie myśli. Jezus jest arcymistrzem tych wszystkich, którzy dziś chronić się chcą do tej krainy ideału. On pierwszy zapowiedział panowanie ducha; on pierwszy powiedział, jeżeli nie wargami, to czynem: »królestwo moje nie jest z tego świata«. Założenie prawdziwej religii, to wyłącznie jego dzieło.