mogła bez ascezy, dewocyi i cudów. Kiedy po Antonidach chciano stworzyć filozofię religii, musiało powstać »Życie budujące« Pytagorasa i Plotyna, trzeba było filozofów przemienić w świętych, napełnić ich cnotami, wstrzemięźliwością, opromienić ich legendą, dać im nadprzyrodzoną siłę, inaczej następne wieki nie byłyby w nich uwierzyły i nie byłyby przed nimi padły na kolana.
Strzeżmy się tedy okaleczania historyi dla zaspokojenia naszej małostkowej drażliwości. A któż z pomiędzy nas Pigmejów zdobyłby się na coś podobnego, na co się zdobył szalony Franciszek z Assyżu lub owładnięta histeryą święta Teresa? Niech wiedza wszelkie objawy anormalne nazywa, jak się jej podoba; niech głosi, że geniusz jest chorobą mózgu; niech wielkie poczucie etyczne zwie dekadencyą; niech miłość i zapał zalicza do przypadłości neuropatycznych; to wszystko pozostanie bez znaczenia. Niema bardziej względnych pojęć, jak pojęcie chorobliwości i zdrowia. Któż nie wolałby zostać chorym Paskalem, niż zdrowym przeciętniakiem? Dzisiejsze ciasne wyobrażenia o obłąkaniu uwiodły już niejednego historyka. Stan, w którym się coś głosi bezświadomie, w którym powstają myśli, nie regulowane i nie wywoływane przez wolę, grozi dziś zamknięciem w domu obłąkanych. Dawniej zwano stan taki proroctwem, jasnowidzeniem. Świat dokonał czynów najpiękniejszych w szale gorączki. Stworzenie czegoś wielkiego wymaga zawsze naruszenia równowagi istoty, która się na to porywa.
Nie ulega wątpliwości, że chrześciaństwo jest czemś zbyt złożonem, aby mogło być dziełem jednego człowieka. Nad tą budowlą pracowała cała ludzkość. Niema