ludzi. Wtedy Jezus miał być tam zaledwie wymieniony; chciałem wykazać, jak idee, związane z jego imieniem, kiełkowały i rozpleniły się po świecie. Ale od tego czasu zrozumiałem, że historya przecież nie mogła być jakąś igraszką abstrakcyi, że w niej ludzie więcej znaczyli, niż teorye. Reformacyi nie stworzyła ta lub inna zasada: ale Luter, ale Kalwin. Świat Parsów, Hellenów, Żydów mógł się był różnie ukształtować; nauka o zmartwychwstaniu i o Słowie mogła się była przez wieki rozwijać a mimo to nie zdobyć się na ów jeden płodny, wielki czyn, zwany chrześciaństwem. Czyn ten, to dzieło Jezusa, świętego Pawła, świętego Jana. Skreślić historyę Jezusa, świętego Pawła, świętego Jana, to znaczy skreślić historyę powstania chrześciaństwa. Wszystko, co się przed nimi działo, weszło w zakres mej pracy tylko o tyle, o ile służyło do wyjaśnienia tych postaci nadzwyczajnych, które, rzecz prosta, musiały stać z przeszłością w ścisłym związku.
Gdy się chce odtworzyć wielkie postaci dni minionych, trzeba nieraz zgadywać, trzeba stawiać hypotezy. Życie wielkiego człowieka stanowi jakąś organiczną całość a nie zlepek drobnych zdarzeń. Całość tę trzeba należycie odczuć. Tu doskonałym przewodnikiem może być zasada, którą się kieruje sztuka; tu przydałby się zaiste ów subtelny smak Goethego. Podstawą sztuki jest stworzyć systemat żywy, którego poszczególne części wzajemnie się uzupełniają. Przy takiej pracy, jak niniejsza, najlepszą wskazówką, że się uchwyciło wątek prawdy, jest to, gdy się uda różne teksty tak połączyć, że tworzą całość logiczną, prawdopodobną, naturalną. Trzeba ciągle wzywać na radę owe tajemne prawa życia, prawa ruchu wytworów organicznych, prawa odcieni; tu nie chodzi o przedstawienie strony materyalnej,