życzliwe dla chrześcian, gdy tymczasem izraelitki innych okolic patrzyły na nich zawsze ze wzgardą. I dziś nienawiść religijna środ mieszkańców Nazaretu objawia się słabiej, niż gdzieindziej.
Widnokrąg dokoła miasta zamykają góry. Ale skoro się wejdzie na płaskowzgórze za miastem, skoro domki znikną w dole, skoro pielgrzym poczuje wiatr, który tu wieje prawie ustawicznie, otwiera się dla oka przecudny widok. W stronie zachodniej widnieje Karmel, rysujący się prześlicznemi liniami a zakończony szczytem, który jakby się chylił ku morzu. Dalej wyłaniają się bliźniacze szczyty, panujące nad Mageddo, góry krainy Sychem z wszystkiemi świętemi miejscami z epoki patryarchów, góry Gelboe w malowniczem ugrupowaniu, przypominające zarówno piękne jak i okropne zdarzenia z pod Endoru, góra Tabor, krągła, śliczna, którą w starożytności do łona przyrównano. Przez rozgórze między Taborem a Sulemem widać w oddaleniu dolinę Jordanową i płaskowzgórze Perei, ciągnące się na wschód. Góry Safed, które w stronie północnej chylą się ku morzu, zakrywają St. Jean d’Acre, pozwalając jednak widzieć zatokę Kajfa. Na to wszystko patrzyły oczy Jezusa. Ta czarująca okolica, kolebka królestwa bożego, była dla niego przez szereg lat całym światem. Nawet życie nie powiodło go wiele dalej po za granice krainy młodości. Następnie w kierunku północy występuje Cezarea Philippi prawie na skłonie Hermonu jako najdalej wysunięty punkt świata pogańskiego, a na południe patrząc rysujemy sobie w myślach po za sposępniałemi górami Samaryi smutną Judeę, jakby spaloną przez wiatry zniszczenia i śmierci.
Jeżeli kiedyś ludzkość, nie utraciwszy wątku chrze-