szkoły pisarzy czyli Soferim (w Nazarecie nie było nawet takiej szkoły) Jezus nie chodził długo; nie posiadał też żadnego tytułu, któryby oficyalnie świadczył o jego wykształceniu[1]. Ale popełnilibyśmy błąd, przypisując mu tak zwaną ignorancyę. U nas wykształcenie szkolne wynosi niezmiernie człowieka nad innych ludzi. Inaczej było jednak na Wschodzie i wogóle za dawnych dobrych starożytnych czasów. Kto u nas nie chodzi do szkoły, ten jest nieuspołeczniony; ale na Wschodzie kultura moralna krzewiła się przez obcowanie człowieka z człowiekiem, przez życie towarzyskie. Arab, który nie miał żadnego nauczyciela, bywał nieraz głęboko ukształconym człowiekiem; albowiem namiot jego był czemś w rodzaju akademii dla wszystkich zawsze otwartej, gdzie wrzało życie umysłowe a nieraz i literackie. Wykwintne obejście i subtelność myślowa nie ma na Wschodzie nic wspólnego z tak zwanem wychowaniem. Właśnie szkolarzom zarzucano tam pedanteryę i brak dobrego wychowania. W takiem stadyum rozwoju społecznego brak erudycyi, stanowiący u nas nieprzepartą przeszkodę, jest podstawowym warunkiem oryginalności myśli i czynów.
Jezus prawdopodobnie nie umiał po grecku. W Judei język ten był w użyciu tylko śród sfer rządzących, lub, jak w Cezarei, śród pogan[2]. Językiem Jezusa był dyalekt syryjski, zaprawiony hebraizmami; tym językiem mówiła wówczas cała Palestyna[3]. Kultury greckiej pra-