bardziej autentycznych przemówień. Wyobraża sobie, że ziemia rozpadła się na królestwa, toczące ze sobą ustawiczne wojny; zdaje się, że nic nie słyszał o »rzymskim pokoju« i o nowszem ukształtowaniu się społecznych stosunków. Nie zdawał sobie jasno sprawy z potęgi rzymskiej; jedynie wyraz »cezar« obił mu się o uszy. W oczach jego powstały takie miasta jak Tyberiada, Juliada, Diocezarea, Cezarea, wspaniałe dzieła Herodów, pragnących z jednej strony okazać swą cześć dla cywilizacyi rzymskiej a z drugiej strony swą wierność dla członków rodziny Augusta; miejscowości te, zmienione, dziś nie do poznania, stały się, skutkiem dziwnej ironii losu, nędznemi siedzibami Beduinów. Widział prawdopodobnie także Sebaste, dziw architektoniczny Heroda Wielkiego; kto dziś ogląda te ruiny, gotów uwierzyć, że złożono to jak maszynę, t. j. że wszystkie części całkiem gotowe przywieziono na miejsce i ustawiono. Ten przepych budowli, te seciny kolumn jednakowych rozmiarów, przywiezionych na okrętach do Judei dla przyozdobienia głównych ulic prostaczych miast, oto co Jezus nazywał »królestwem świata tego i całym jego przepychem«. Napełniał go też obrzydzeniem ów przepych urzędowy, ta sztuka krzewiona drogą administracyjną. Lgnął tedy całą duszą do wsi galilejskich, otoczonych oliwkami i figami, do wykutych w skale
patr. Symeon 5; Lewi 14, 16; Juda 18; Zab. 3; Dan. 5; Naftali 4. Prócz tego »księga Henocha« stanowi integralną część biblii etiopskiej. W tej formie, w jakiej my ją dziś znamy, t. j. w redakcyi etiopskiej, widzimy, iż składa się z kawałków, które powstały w różnych czasach a z pomiędzy których ustępy najstarsze sięgają 130 lub 150 lat przed Nar. J. Chr. Pewne miejsca bardzo przypominają przemowy Jezusa. Porów. roz. XCVI—XCIX z Łuk. VI, 24 i nast.