Strona:Ernest Thompson Seton - Kotka śmieciarka.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

rażona Mizia uciekła, ale tu znowu pies stanął jej na drodze i ujadał przeraźliwie — skoczyła biedna wbok i trafiła szczęśliwie na jakiś żelazny parkan, przez którego kraty prześliznęła się do ogródka. Słysząc ujadanie psa, pani wyjrzała z okna i zawołała na niego, żeby ucichł. Po chwili dzieci tej pani rzuciły kotce parę kawałków mięsa, które w okamgnieniu porwała i skryła się z niemi pod schodami. Tutaj doczekała się nocy i pod jej osłoną powróciła na swe podwórko.
Na takiej ciągłej walce o chleb powszedni zeszły dwa miesiące. Mizia urosła, nabrała siły, a zarazem i znajomości świata. Poznała już doskonale całą ulicę, i była nadzwyczaj zdumiona obfitością wiader z resztkami kuchennemi, które wzdłuż ulicy wystawiano co rano. Nabrała nawet pewnego wyobrażenia o mieszkańcach ulicy. Wiedziała, że w wielkim domu sąsiednim znajdował się skład ryb i konserwów i stąd wyrzucane puszki na podwórze zawierały nieraz dobre przysmaki.
Wkrótce zabrała znajomość z kulawym Piotrem i jego wózkiem, a chociaż nie zdobyła jego łaski, jednak nieraz dostał się jej niespodziewanie jaki kąsek. Zajęta cały dzień swą osobą, nabrała w poszukiwaniu pożywienia takiej zręczności i pomysłowości, że codzień odnajdowała coś nowego. Najważniejsze jednak było odkrycie mleka. Zauważyła bowiem, że codzień mleczarz przywozi mleko wozem i stając przed każdym domem, stawia blaszanki lub flaszki na ławeczkach okien lub pode drzwiami kuchennemi. Naczynia te zawsze nęciły koty, ale dobrać się do nich nie mogły, gdyż były szczelnie