Strona:Ernest Thompson Seton - Kotka śmieciarka.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

zdumiona. Złapała przecież to zwierzątko dla pożarcia, ale syty jej żołądek uratował je od śmierci; teraz na widok tulącego się do niej malca ogarnęło ją uczucie macierzyńskie. Losy królika były zapewnione — wychowywał się razem z kotkami, traktowany przez ich mateczkę zupełnie narówni.
Upłynęły znowu dwa tygodnie — kociątka porosły i nabrały siły, tak że wyłaziły same ze skrzyni i wałęsały się pomiędzy śmietniskami. Królik zaś nie mógł się wydostać ze swego przypadkowego mieszkania i pozostawał w niem ciągle.
Pewnego ranka, gdy matka Mizia poszła szukać pożywienia, kociątka powędrowały, jak zwykle, na podwórze i zalazły pod sklep ptasznika. Zobaczył je Jap Male i kazał murzynowi swemu wszystkie wystrzelać.
Po chwili już nie było ani jednego kociątka. Wtem murzyn spostrzegł starą kotkę, niosącą coś w pyszczku i kierującą się ku skrzyni. Już, już miał i ją zastrzelić, gdy zastanowił się:
— Kotka, łapiąca szczury, zasługiwała na to, aby jej życie darować.
Wprawdzie był to pierwszy szczur, jakiego złapała Mizia, ale ten szczęśliwie uratował jej życie.
Murzyn śledził ruchy kotki, która właśnie przybiegła do skrzyni — tutaj wrzuciła szczura i miękkim głosem zaczęła nawoływać swe małe. Zdziwiła się bardzo, że na jej wołanie nie przyszły i że królik nie chciał nawet patrzeć na szczura. Położyła się więc, a przybrane jej dziecko wzięło się do ssania; matka jednak ciągle spoglądała z niepokojem wokoło i nadstawiała uszu, nawołując wciąż