Strona:Ernest Thompson Seton - Kotka śmieciarka.pdf/37

Ta strona została uwierzytelniona.

ka będzie pilnować ją jak oka w głowie.

Kucharka obiecała państwu, że zrobi coś takiego, co utrzyma kotkę na zawsze przy domu.
— Już ja to dobrze urządzę — uspokajała panią.
Mówiąc to, wzięła Mizię do fartucha i wysmarowała jej łapki przetopionym tłuszczem mięsnym. Naturalnie nie przyszło jej to tak łatwo, bo królowa opierała się temu gwałtownie, ale gdy znalazła się na podłodze, zaczęła oblizywać łapki z wielkim smakiem, i od tamtej pory nie opuszczała kuchni i kucharki.
Była to jedyna przyjemność Mizi, bo wszystko poza tem wydawało się jej obce i niemiłe. Nawet podwórze, na które wolno było jej wychodzić, pachniało zupełnie inaczej niż tamto w mieście. I mleko, którego miała tu w obfitości, nie smakowało jej tak jak to, które z trudem i ukradkiem zdobywała sobie niegdyś na schodach domów.
Ogród także wydawał jej się obcym i tylko jeden mały kącik, gdzie rosły dzikie róże, był jej ulubionym, tak że kryła się tam i obcierała o niego jakby łączyły się z nim jakieś miłe wspomnienia. Choć miała wszelkiego jedzenia wbród, chodziła jednak często na śmietnisko, ale nie udało jej się znaleźć ani jednej główki rybiej. Cóż więc warte były takie śmietniska i pomyje!