Tobie, ach tobie, duszo bezimienna
Chciałbym napisać dobry, piękny list.
Wszędzie do koła mąk krwawa Gehenna,
Jęki i rozpacz i kul zdradny świst.
Więc litościwa, widząc grób przy grobie
Płaczesz, objąwszy głowę w ręce obie.
Nad łożem rannych, co cierpią katusze,
Schyla się w trosce twoja dobra twarz,
Ciche spojrzenie twoje leczy duszę,
Bo powierzono tobie świętą straż
Nad tymi, którzy w bolesnym szeregu
Odchodzą, niknąc gdzieś po tamtym brzegu.
Odwróć na chwilę wzrok od tamtych światów,
Gdzie jest nadziei ludzkiej kres i zgon;
Połóż swe ręce, jak kielichy kwiatów
Na serca mego rozdzwoniony dzwon,
I zadziwiona jego głośnem biciem
Pomyśl nad swojem i nad mojem życiem.
Czeka nas praca wskrzeszenia z popiołów
Życia, nad którem wisi teraz noc.
Ty wniesiesz dobroć i łaskę aniołów,
Ja serca godność i ramion mych moc,
I przed przyszłości owej świetnej progiem
Nigdy nie będziesz myśli moich wrogiem.