Strona:Erotyki (Zbierzchowski).djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

Świecąc karnacją ciałka
Wyglądasz jak rusałka,
Boginka leśnych mroczy.

Pośród lasu gęstwiny,
Gdzie las jak turkus świeci
I krwawią się maliny,
Dzwoni twoja piosenka.
Czasem młoda sarenka
Przez drogę ci przeleci,
Lub zając się potula
Przez gąszcz jak szara kula.
To znowu ponad lasem
Taka jest cisza czasem,
Że pierś dziewczęcą, małą,
Przyciskasz rączką białą,
Jakbyś pragnęła skrycie
Zatrzymać serca bicie.
 
A letnią cichą nocą,
Gdy gwiazdy się rozzłocą
I płynie kwiatów zapach
Po lesie i po sadzie
Hen aż do mlecznych dróg,
Tęsknota ma się kładzie
Jak wierny pies na łapach
Na twej sypialni próg
I czuwa nad twym snem —
Przeto napewno wiem,
Że, ma księżniczko słodka,
Nic złego cię nie spotka.