oddaje się cały na jego usługi, zabiéra odzież ciążącą gościowi pod górę, objuczając się sam nieraz nad siły, pomaga w miejscach trudnych, a gdzieby inaczéj nie szło, to go i na plecach przeniesie; radby, aby podróżny zobaczył wszystko, co jest godnego widzenia w górach, stara się o wygodę i bezpieczeństwo noclegu, o ile to jeno w miejscach nieraz wcale nie po temu być może, słowem każdy z nich uważa podróżnego, któremu przewodniczy, za powierzonego swéj pieczy, któregoby w żadnéj nie odstąpił złéj przygodzie. Wprawdzie w Tatrach nie ma wcale mowy o napadach rozbójniczych; ale podróżując po nich różnie się trafia, i czy słabość nagła, czy to jaki inny wypadek, słota mianowicie i burza, które najwięcéj dokuczają podróżnemu i przewodnikowi, zawsze dobrze miéć przewodnika roztropnego, przytomnego i umiejącego radzić w każdéj przygodzie. Wala przychylny i życzliwy dla każdego, kogo oprowadza po górach, łatwo przywięzuje się do „swego pana,“ tak bowiem nazywa on podróżnego, jeżeli tylko znajdzie w nim życzliwość dla ludu i spółczucie nad jego dolą. Nieraz zdarzało się, że Wala ze łzami rozstawał się z „dobrém państwem,“ i w parę lat potém dopytywał się o nich troskliwie. Takim jest także Sieczka. Miłość i życzliwość, miłością, przywiązaniem i usłużnością płacą. Nie dadzą oni odjechać gościowi, którego polubili, aby nie przybyli na jego pożegnanie, a to już nie na oko, ale szczérze i od serca. Jakkolwiek nie należą oni do gazdów zamożnych, a u Wali obecnie przewodnictwo stanowi główniejsze źródło jego utrzymania, nie są oni chciwi albo brudni; nie godzą się naprzód z gościem o zapłatę, ani się potém naprzykrzają, a od osób, które umiały pozyskać ich szacunek i przywiązanie, nieraz nic nawet brać nie chcą, albo się wzbraniają brać tyle, ile się im daje, chociaż to zasłużyli. Jeżeli zaś kto ze względu na większe trudy i uciążliwości drogi do zwyczajnéj zapłaty uważa za rzecz słuszną dodać nieco, przyjmują to z wdzięcznością, nie podnosząc dlatego wymagań swoich na przyszłość. A widząc chudy mieszek u podróżnego, na najmniejsze przystają wynagrodzenie, gotowi nawet nic nie wziąć i pójść w góry, jeżeli tylko mają czas wolny.
Strona:Eugeniusz Janota - Przewodnicy zakopiańscy.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.