Strona:Eugeniusz Janota - Przewodnicy zakopiańscy.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

o lodach podbiegunowych, o budowie oka i sposobie, jakim się odbywa widzenie, o pokładach ziemi, o formacyi gór, o roślinach poszukiwanych przez botaników, o owadach znajdujących się w Tatrach, o przyczynach ubytku zwierzyny, ptactwa i ryb, o klimacie i co wpływa na jego zmianę, i t. p. Nie są im także obcemi teraźniejsze stosunki spółeczne i polityczne. Słowem są to ludzie zasługujący z tego względu na szczególną opiekę podróżnych, byleby umiano zniżyć się do ich pojęć, rozprawiać w sposób łatwo zrozumiały i o rzeczach istotnie dla nich pożytecznych. Rozmowa o szkole, o potrzebie oświaty, o ochędóstwie domowém, nieco z geografii, historyi powszechnéj i naturalnéj i t. p. wielce im przypada do smaku, a jeżeli kto poznał niektóre ich przesądy lub wady i w sposób przemawiający tak do zdrowego rozumu, jak do serca, bez unoszenia się i stronności przedstawi im to, co jest lepszém, może być pewnym, że nie będzie rzucał grochu na ścianę. „Szkoda, żeśmy tego nie wiedzieli pierwéj!“ rzeknie niezawodnie jeden lub drugi z słuchaczów.
Wala, który najwięcéj ocierał się o obcych, wié najlepiéj, co wziąć na wycieczkę, a bez czego się można obejść, umie w drodze przyrządzić herbatę, kawę, ryż, ugotować kawałek mięsa. Gościa umie on i u siebie przyzwoicie przyjąć, rad mu i Sieczka. Gwarni i rozmowni, rozweselają się najwięcéj przy szklance herbaty, którą bardzo lubią, a Wala przyniesie niekiedy na pogwarkę wieczorną kozę czyli dudy, a Sieczka klarynet lub czakan. Jak oni sobie i z cudzoziemcami umieją radzić, pociesznie opisuje Hanowerczyk Hildebrandt w swoich Karpathenbilder (Głogów, 1863 r.), jak Wala z nim rozmawiał na migi, jak mu tłumaczył, w którym sałasie stoją krowy, a w którym owce, nazywając pierwszy sałasz mu!, a drugi be!