Strona:Eugeniusz Janota - Przewodnicy zakopiańscy.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

zjawiskiem wśród turni, co się wzniosły w obłoki, uciekając niby od kału i brudu dolin, jakim jest wilk w owczarni lub szczęk broni w kościele, tém uświęconém miejscu pokoju i przebaczenia. Na szczytach gór płonęły u starych Persów niegasnące znicze, na wyżynach modlili się Bogu i ofiarowali Hebrajczycy, na góry chronił się przed niepojmującą go natarczywością ludu, lub na modlitwę, boski twórca religii miłości Boga i bliźniego.
Są wprawdzie usposobienia wyjątkowe, którym góry takie, jakiemi właśnie są Tatry, gdzie się chléb kończy a woda poczyna, wydają się bardzo monotonne, bo „gdzie skała tam i dolina, gdzie dolina tam strumyk, a wszędzie kamienie i świérki, świérki i kamienie.“ Jeszcze się ten nie urodził, coby wszystkim dogodził, a onym wyjątkowym naturom widać i sam Pan Bóg nie dogodził, mianowicie kamieniami i świérkami tatrzańskiemi. Wszakże i to prawda, że „kto raz wstąpi w tajemniczą Tatr głębią, kto raz odetchnie lekkiém, wonném ich powietrzem, ten niezawodnie zostawi tam połowę serca, bo te wspaniałe