odmianę jest mniejszy, pysk ma krótki, włos barwy brudnej żółto-brunatnej. Rzadziej napotyka się niedźwiedź odmiany drugiej. Jest on większy od poprzedzającego, czasem znaczyych rozmiarów, pysk ma dłuższy, przypominający głowę świnią, włos czarno-brunatny, na końcach szarawy. Jest on niebezpieczny dla bydła pasącego się w halach i u stóp Tatr. Mauksch widział okaz 9 stóp długi i inny jeszcze większy zabity w obrębie Kiezmarszczyzny. Piękny okaz przechowujący się w muzeum zoologicznem uniwersytetu krakowskiego należy do tej odmiany.
Niedźwiedzie zamieszkujący takie okolice Tatr, dokąd nie zachodzi bydło, żywią się roślinami, np. goryczką, podbiałami[1] i tp., są bojaźliwe, unikają człowieka i nie napastują bydła pasącego się, dopóki nie skosztują mięsa, od tego czasu bowiem stają się śmielszemi i napadają tak pojedyńczo jako też gromadnie pasące sie bydło. Wprawdzie nie zawsze udaje się im napad, szczególnie gdy nie przewodniczy doświadczony stary niedźwiedź, woły[2] bowiem zbijają się w kupę i bronią dzielnie rogami, tak że niedźwiedziowi rzadko kiedy uda się pokaleczyć którego z nich. Skoro jeden z nich niezwykłem ryczeniem ostrzeże stado o spostrzeżonem niebezpieczeństwie, towarzysze jego w szalony wpadają gniew, i chociaż niebezpieczeństwo minie, nie zaraz uspakajają się. Raz podczas takiego napadu pastuch wyszedł z nocnej kryjówki swojej, a że miał na sobie kożuch barani ciemny, kudłami na wierzch wywrócony, wół rzucił się ku niemu i tak go przycisnął do drzewa, że pastuch w największem znajdował się niebezpieczeństwie, i rozjuszony wół ustąpił dopiero, gdy pana swego poznał po głosie a może i węchem od niedźwiedzia odróżnił. Gdy w pobliżu pastwiska pokażą się niedźwiedzie, pasterze na noc stado trzymają w kupie przy ogniu, aby wół osobno i na uboczu stojący nie stał się łupem napastnika, który stanąwszy na tylnych nogach, przedniemi zaczepia i ofiarę swoję na ziemię powalić usiłuje, poczem mu krew wysysa. Mięsa zjada niedźwiedź tyle, ile na raz zdoła, resztę ukrywa, jeżeli mu się w tem nie przeszkodzi. W lesistych górach śmiżańskich[3] niedźwiedź zabił raz konia i nad miarę się objadł; mimo to wziął kęs koniny i chciał z nią po smreku przejść przez Białę[4], lecz spadł tak nieszczęśliwie na wznak między dwa odłamy skały, że się nie mógł wydobyć i życie postradał.
Krowy zamykają pasterze na noc do stajenek, owiec pilnują w koszarach psy i juhasy; najgorzej koniom, jeżeli pojedynczo lub w dwoje i troje pasą się gdzie w lesie lub na polanie, skąd ich najczęściej na noc nie spędzają. Gdy w r. 1861 przez cztery dni bawiłem w górnej części doliny chochołowskiej, nocując w szopach pod Czołem chochołowskiem, w pobliżu sałaszu jednej nocy niedźwiedź zabił konia, a w trzecią noc pokaleczył mocno drugiego, podrapawszy go po grzbiecie i tyle[5].
- ↑ Adenostyles alpina Döll. Patasites albus Gaertn. Homogyne alpina Cass.
- ↑ W Tatrach nowotarskich wołów nie pasają, lecz przeważnie owce i stadka krów, czasem zawadzi się koza i jeden lub kilka koników.
- ↑ Schmögen.
- ↑ Belę. Płynie nieopodal Klasztorzyska (Lapis refugii, Schauberg), zwalisk klasztoru Kartuzów, założonego 1305 r.; wpada do Hornadu.
- ↑ W Szwajcarji niedźwiedź na bydło czatuje przy poisku; bardzo rzadko napada krowy, a nigdy z przodu; wskoczywszy im na grzbiet, kaleczy je w kark; kozy zapędza na przepaści lub też w nocy z stajni zabiera; na paszy napada bydło rogate znienacka we mgle. Rozdarłszy krowę, wyjada na-