kami boleści, sprawianéj im w gębie przez płyn piekący, wydzielający się z gruczołów podskórnych salamandry, słusznie powątpiewaćby można, ażeby lisy jadły salamandry. Najgłówniejszym nieprzyjacielem salamandry jest nierozum i zuchwalstwo człowieka czyli głupota i złośliwość jego. Salamandra, tudzież traszki solą posypane, umierają w 2 do 3 minutach, wijąc się boleśnie. Doświadczenia takie, pozbawiające wśród męczarń zwierzę życia, są bezeceństwem. Czy się salamandry linią, nie wiadomo; w niewoli chowane nie czyniły tego; traszki zaś liniły się.
Prócz plamistéj salamandry jest jeszcze czarna, dlatego tak nazwana, że jest rzeczywiście zupełnie czarna, a zatém bez plam; przytém jest ona daleko mniejsza od plamistéj, a ogon ma nieco spłaszczony. Żyje tylko w okolicach górzystych, u nas w północno-wschodniéj części Tatr. Ojczyzną salamandry plamistéj jest cała Europa od południowéj Szwecyi aż do Hiszpanii, Włoch i Grecyi. Znajduje się także w północno-zachodniéj Afryce. W niewoli można ją lat kilka utrzymać, żywiąc ją dżdżownicami, nagiemi ślimakami, pliszkami mącznika młynarka i innemi owadami. W klatce, w któréj się ją trzyma, należy urządzić sadzaweczkę, a z kamieni i mchu wilgotnego kryjówki. Wspomnieć tu jeszcze wypada, iż autor Obrazów z życia i natury[1] spostrzegł raz przy Jaszczurówce, że salamandry pełzły we wszystkich promieniach ku wyższym skałom, opuszczając gniazdo swoje. Góral zapytany, coby to znaczyło, odrzekł, że będzie psota i to długa, jaszczury, przeczuwając ją i bojąc się, żeby ich woda nie zabrała z sobą, pełzną ku skałom. Jakoż nastąpiły rzeczywiście nawalne deszcze i powodzie.
Plinius, pisarz rzymski, niestworzonych naplótł głupstw o salamandrze. Według niego jest ona tak zimna, że jak lód samém dotknięciem gasi ogień. Śluz podobny do mleka, ciekący jéj z ust, jest tak gryzący, że włosy na całém ciele ludzkiém od niego giną, jakiekolwiekby miejsce ciała zwilżono nim. Miejsce to traci zarazem barwę i zamienia się w bliznę. Między zwierzętami
- ↑ Ser. I, str. 41.