jadowitemi salamandra jest najzłośliwsza, gdyż całe wytępia ludy, jeżeli się nie mają na baczności, podczas gdy inne zwierzęta jadowite zraniwszy człowieka, same giną i nie zostają przyjęte od ziemi. Salamandra wlazłszy na drzewo, zatruwa na niém wszystkie owoce, a ktoby je jadł, umarznie. Wpadłszy do studni, zatruwa wodę, a chleb upieczony przy drzewie, którego się salamandra dotknęła choćby stopą tylko, jest także zatruty. Otóż, co popisał Plinius o salamandrze. Że ona ogień zdoła zagasić, w to wierzyli nawet już mędrcy babilońscy (magowie). Rzucano ją więc do ognia w czasie pożarów. U Rzymian wszakże, jak Plinius świadczy, niektórzy byli tak rozsądni, iż nie wierzyli téj bredni. Byli jednak tacy, co utrzymywali, że spożycie wypatroszonéj i w miodzie przechowanéj salamandry, któréj ucięto głowę i nogi, działa podniecająco. Kto innemu zadał kawałek salamandry, tego prawo rzymskie uważało za truciciela i śmiercią karało. Wiara ta istniała w Niemczech jeszcze przy końcu zeszłego wieku. Alchemicy[1] na zwęglone salamandry lali rtęć i mniemali, że to będzie sposób do otrzymania złota. Wszakże postępowanie to uważali za bardzo niebezpieczne.
Niedorzeczności Pliniusowe, starsze od niego i przez niego tylko zebrane lub skąd inąd wypisane, przetrwały wieki i niemała ich część dotąd jeszcze u ludu prostego uchodzi za prawdę. Dziwić się temu trudno. Szkoły ludowe wieleby tu dobrego zdziałać mogły, gdyby w nich obznajamiano uczniów z przyrodnictwem krajowém. O potrzebie udzielania u nas tych wiadomości w szkołach początkowych snać nie wielu wątpi, i nauczyciele światlejsi nie są obojętni dla nauk przyrodniczych, kupują obrazki przedstawiające zwierzęta i rośliny, rozwieszają je w szkole, zakładają nawet małe zbiorki. Usiłowania te, zasługujące na uznanie i popieranie, odniosą pożądany skutek, skoro tylko wiadomości przyrodnicze udzielane uczniom w szkołach ludowych i średnich nie będą się ograniczały do nazwania przedmiotu, albo-
- ↑ Mniemali oni, że złoto sztuką da się otrzymać z kruszców pospolitych lub innych kopalin.