Trzeba to zobaczyć na własne oczy, trzeba przyjrzeć się temu zdumiewającemu obrazowi i uświadomić sobie, co się stało w tym miejscu pustynnym, przez Boga i ludzi, zda się, zapomnianym, gdzie nic nie było, gdzie nie zaglądał żaden cudzoziemiec, gdzie w kilka lat po naszym tam przybyciu, a więc w r. 1924, z wielkim trudem potrafiliśmy wywieźć i wwieźć ogółem 10167 ton różnych towarów, a w roku zaś 1938 wywieźliśmy około 9.300.000 ton! Trzeba widzieć naszą flotę od najnowszych szybkobieżnych motorowców transatlantyckich, jak „Batory”, „Piłsudski“, „Chrobry“, do rybackich kutrów motorowych dla połowów dalekomorskich, dostarczających Polsce 125.000.000 kwintalów ryb, zamiast 1.500 kwintalów w r. 1920, wtedy dopiero da się zgłębić doniosłość i rozmiar dokonanego dzieła.
Wtedy to, patrząc na to dzieło własnego geniusza, możemy z dumą powiedzieć sobie, iż nie potrzebujemy wstydzić się nikogo, bo w dziedzinie pracy morskiej sprostaliśmy wymaganiom nowoczesnym, a co do tempa, to nawet prześcignęliśmy Europę.
Gdynia — zbiorowe dzieło społeczeństwa polskiego — jest symbolem twórczych zdolności i siły żywotnej Państwa Polskiego. Mało tego, cudowne powstanie Gdyni na jałowym brzegu Bałtyku stało się żywym zaprzeczeniem istnienia „szarego człowieka“ w Polsce.
Przyszliśmy na ten brzeg, który do nas od wieków należał, by dodać mocy swojej Ojczyźnie i światu pokazać ją w całej okazałości sił, zdolności i szlachetnej wytrwałości jej narodu.
Wyraził to wielki pisarz, Stefan Żeromski, takimi słowami:
— Nie przynosimy tu zbrodni, nie przynosimy przemocy, nie przynosimy tu krzywdy. Przynosimy zapomnienie, odpuszczenie i pokój. Przynosimy dobro i pracę.
Rzeczywiście — w pokoju i pracy dokonaliśmy ogromnego i dobrego dzieła.
Zbudowaliśmy Gdynię, najnowocześniejszy i najbardziej ruchliwy port na Bałtyku. Otworzyliśmy na oścież bramę na szlaki morskie dla plonów naszych rolników, dla wyrobów rzemieślników, dla towarów naszego przemysłu, dla tworów naszego geniusza we wszystkich dziedzinach.
Taki był drugi „cud polski“!
A teraz znów...
Pomiędzy pierwszym „cudem“, a drugim i wnet po rozpoczęciu rozbudowy Gdyni nie pozostawaliśmy bezczynni i bezwolni.
Strona:F. A. Ossendowski - Cztery cuda Polski.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.