Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/103

Ta strona została przepisana.

Jak żywa stanęła przed nim postać kapitana Langlois. Przypomniał sobie spokojne, niebieskie oczy, ciemne pasemko włosów na białem, wyniosłem czole oficera.
Nie czuł już nienawiści, zakradającej mu się do duszy, gdy rozmawiał z kapitanem w namiocie. Pragnąłby nawet ujrzeć go jeszcze, bo jakaś niepojęta i męcząca tęsknota za tym człowiekiem zupełnie innym, niż on — żółty reporter, coraz bardziej ogarniała Nessera.
— Zatytułuję swój feljeton: „Pamięci bohaterskiego kapitana de Langlois!“ Koniecznie tak zrobię! — pomyślał i ze smutnie opuszczoną głową szukał kwatery sztabu, gdzie spodziewał się znaleźć biuro poczty polowej.