Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/246

Ta strona została przepisana.

tali po całej Europie stosy tych świętych w swojej niewiedzy i porywie szmat, co czynią to w imię dochodów, płynących z ich kopalni węgla, nafty, żelaza, z ich fabryk, z ich roli, rozrzuconych po całym świecie, o, to są zbrodniarze, wstrętni i straszni, potworne płazy, karmione przez brutalnych dozorców żywemi królikami!
Eriksson oczu nie spuszczał z mówiącego. Jakieś błyski zapalały się w jego niebieskich, rozmarzonych oczach. Odgarnął z czoła złociste włosy i cicho rzekł:
— Prawda! My możemy mówić i myśleć tak, jak pan, panie Bunge! Lecz w Niemczech, Francji, Rosji i Anglji taka myśl równałaby się wyrokowi śmierci. Tam wszyscy wykonać muszą do końca, do ostatniego skrawka szmaty ludzkiej wolę cesarzy i ich popleczników, plany tajnej rady lub gabinetu ministrów, zamaskowanego w swej samowoli chytrze zawikłanym systemem „demokratycznym“! Tak! Jednak takie myśli przychodzić mogą tylko do głowy Amerykanom, Szwedom, szwajcarskim obywatelom, bo oni nie potrafią znaleźć żadnego powodu, usprawiedliwiającego tworzenie chociażby najmniejszej kupy, ze szmat ludzkich złożonej. Niema dostatecznie potężnej przyczyny dla takiego zjawiska, istotnie wstrętnego, strasznego i zbrodniczego do ostatnich granic!
Amerykanie milczeli uparcie z mocno zaciśniętemi szczękami.
— Cóż myślą o tem amerykańscy dżentlemeni? — z szyderstwem w głosie zapytał Nesser.
Pierwszy odezwał się Rabbit.
— Pytanie drażliwe i potrącające najboleśniejsze struny umysłowości Nowego Świata — mruknął,