Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/254

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję panu, Mr. Bunge, że dał mi pan okazję do spełnienia chrześcijańskiego obowiązku miłosierdzia i zarazem bohaterskiego czynu!
Nesser wzruszył ramionami obojętnie. Amerykanin zapytał:
— Co pana zmusiło do takiego szaleństwa, Mr. Bunge?
Reporter zawahał się chwilę, a potem rzekł, patrząc w oczy kolegi surowym wzrokiem:
— Bez miłości życie nie jest życiem... a miłość żąda ofiar bez liku, bez miary...
Dziennikarz nic nie odpowiedział. Nesser usiadł i zaczął pisać, nie odrywając się od papieru. Gdy skończył, Rabbit spytał go:
— Korespondencja?
Reporter skinął głową.
— Czy nie mógłby mi pan przeczytać jej, ułatwi mi to moją pracę, jestem jeszcze zbyt wzburzony — poprosił dziennikarz.
Nesser zaczął czytać. Była to historja bataljonu rezerwistów, którzy mieli tylko dwa miesiące wyszkolenia, szli na śmierć bez oporu i zostali wybici niemal do nogi. Gorący, namiętny ton artykułu czynił z niego straszliwy, ciężki akt oskarżenia przeciwko zbrodni wojny.
— Wspaniałe! — zawołał Amerykanin. — To już nietylko korespondencja reporterska, to — epopea, krótka a potężna, napisana przez genjalnego pisarza! Panie Bunge, może pan sobie pisać do swego „Echa Jezior“, ale ja nie mogę opuścić okazji, aby nie zaangażować takiego utalentowanego pisarza do swego biura.
— Dobrze! — zgodził się reporter.
Uścisnęli sobie ręce w milczeniu.