Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/260

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ X.

Sam Kajzer przybył na front, my dear — oznajmił pewnego razu Rabbit, wchodząc do pokoju Nessera. — Słyszałem dziś w sztabie, że wirtemberskie, bawarskie, heskie wojska mają być posłane na zdobycie Kemmela. Jednocześnie zostanie pchnięta pruska gwardja. Cesarz trwa w zamiarze przerwania frontu za wszelką cenę i dotarcia do Calais!
Reporter słuchał spokojnie. Przez ten miesiąc nieprzerwanych bojów nad Izerą wpadł w jakąś dziwną obojętność. Nic go już nie wyprowadzało z nastroju gnębiącego spokoju. Był wprawdzie zdrów, lecz codzienne, nigdy nieustające widowiska mordu, cierpień i śmierci, przytępiły mu nerwy i zatruły duszę. Nie wzruszał się już i nie wpadał w rozpacz ani wściekłość. Zrozumiał, że jakaś groźna lawina toczy się, nabierając rozpędu, i zmiata na swej drodze miasta, lasy, łany żyzne i życie ludzkie. Chwilami myślał, że stał się świadkiem nieuniknionego w dziejach ludzkich okresu, żądającego krwi i zburzenia. Myśl tę porzucił jednak. Do rozsądku przemówił mu drobny napozór fakt, który utonął bez śladu w setkach innych zjawisk, przykuwających do siebie powszechną uwagę.
Podczas jednego z kolejnych ataków na Dixmude zaszedł wypadek, nieznany prawie w wyszkolonej,