Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/28

Ta strona została przepisana.

i niezmiennych kierunków. Wielkie płachty, zapisywane przez ludzi bez przekonań i bez kierunku wewnętrznego! Tymczasem ja śmieję się otwarcie z przekonań i gwiżdżę na wszelkie, wytknięte raz na zawsze kierunki!
Pani Sauvier zaczęła wypytywać go o pracę jego i zamiary. Szczere zainteresowanie różnemi drobiazgami, dotyczącemi jego prywatnego życia, wzbudziło w nim znowu niejasną podejrzliwość. Jednak wkrótce pomyślał, że, oprócz ciekawości damy z wielkiego świata, poznającej życie człowieka z innej, najmniej dostępnej sfery, pani Sauvier nie miała innych pobudek. Sprawiało mu to pewną przyjemność, że mógł opowiadać jej o swojem życiu, codziennej pracy i wytężonej, sprytnej walce o wybitne stanowisko w prasie. Pani Sauvier najbardziej jednak interesowała się jego minioną młodością, przeżyciami i pierwszemi samodzielnemi krokami. Robiła przy tem bardzo trafne domysły i uwagi, twierdziła też z całem przekonaniem, że nie jest on wcale cynicznym, ani amoralnym, za jakiego się podaje. Słuchał wszystkiego tego ze spokojnym uśmiechem, gdy przekonywała go, że to zapewne wskutek ciężkiego życia i pracy od lat dziecinnych przybrał sobie pozory cynika, które były niczem innem, jak tarczą obronną, ochraniającą go przed urojeniem i rozczarowaniem. Dotychczas nikt jeszcze o coś podobnego nie pytał go i nigdy jego spraw osobistych nie poruszał. Zdumiewało to Nessera coraz bardziej. Ta kobieta z niewątpliwą szczerością usiłowała odnaleźć w nim nie „publicznego mężczyznę“, lecz wprost — człowieka. Było to tak nowe i dziwne, że Nesser mimowoli uczuł pewną wdzięczność dla