Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/29

Ta strona została przepisana.

pani Sauvier. Zaniechał nawet wypowiadania w jej obecności swego cynicznego i paradoksalnego sądu o sobie, innych ludziach i różnych zjawiskach. Zaczął mówić poważnie, na pytania Reginy odpowiadać z całą prawdomównością, nieraz szorstką i drastyczną, chociaż wszystko, co wypowiadał, migotało błyskami dowcipu a było nacechowane głęboką znajomością życia i zrozumieniem duszy ludzkiej.
— To, co pan mówi jest tak ciekawe, że koniecznie muszę pana poznajomić z moim mężem! Pańskie myśli mogą mu się przydać w jego pracy naukowej, bo pan — to same życie z jego niedostępnemi dla nas tajnikami, on zaś — teorja, tworzona w czterech ścianach dostatniego domu!
Zadzwoniła na lokaja i poleciła mu poprosić pana Sauvier. Majestatyczny, trochę przesadnie poważny uczony przyjaźnie potrząsnął rękę Nessera. W oczach jego dziennikarz spostrzegł iskierki zaciekawienia; utwierdziło go to w przekonaniu, że i uczony pan Sauvier coś-niecoś już o nim słyszał.
Pan domu tworzył właśnie dzieło pod tytułem: „Fizjologiczne i psychologiczne podstawy nierówności warstw społecznych“. Zaczął się rozwodzić przed Nesserem na temat swoich badań, które miał przedłożyć Akademji. Wywody uczonego, przepojone bezgraniczną banalnością i tendencyjną logiką, sztuczną i obłudną, znużyły Nessera i podrażniły w nim skłonność do złośliwości i szyderstwa.
— Hm, ten pseudo-uczony kretyn pisze tak, aby się przypodobać konserwatywnej większości Akademji! — pomyślał. — Wszystko w tej pisaninie jest zmyślone, albo też zręcznie przekręcone, gwałtem za uszy podciągnięte dla potwierdzenia tezy.