Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/315

Ta strona została przepisana.

krata, a jego kapral Mollin poszedł na wojnę, bo widział w niej środek zniszczenia arystokracji, burżuazji i inteligentnej klasy. Ja to wiem, ja to widziałem, panno Briard!
Milczała, przyglądając się teraz Nesserowi z zajęciem, malującem się w piwnych, pełnych blasku oczach.
Reporter dorzucił:
— A niejaki Gillet, wieśniak z pod Compiegne, nie chciał oddawać syna na wojnę. Dopiero pleban był zmuszonym do użycia całego arsenału znanych argumentów: ojczyzna, cywilizacja, wolność, równość i braterstwo, zagrożone przez Niemców! Zdaje mi się, że ostatecznie przekonał wieśniaka.
— W Rosji działają inne pobudki — rzekła w zadumie. — Car, wiara i...
Nagle urwała.
— I co jeszcze? — spytał Nesser.
— Chciałam powiedzieć — ojczyzna, ale nie! Ta idea ma najmniejszy wpływ na ludność! Rosja jest zbyt rozległym krajem, aby wieśniak, robotnik, a nawet mało inteligentny mieszkaniec jakiegoś dalekiego miasta potrafił ogarnąć cały ten ogrom i zjednoczyć go w jednem pojęciu.
Reporter wybuchnął śmiechem.
— Coś o tem wiem z pamiętników o mądrym człowieku, któremu na imię było — Napoleon! Wszakże to on nazwał Rosjan — „scytami o oczach skośnych i pożądliwych, barbarzyńcami, którzy nie mają ojczyzny, bo wszystkie kraje wydają im się lepszemi od ich rodzimego“. Widzi pani, że potrochu dochodzimy do pewnego skojarzenia naszych dróg myślowych! — zawołał reporter.