udziału; znał przecież jej poglądy i przekonania, wierzył jej słowom i uczuciom bez zastrzeżeń, gotów był ręczyć za nią własną głową. Uspokajał też sumienie swoje jeszcze jednym, najsilniejszym w rozumowaniu jego argumentem. Czemżeż jest Francja dla niego? Takim samym szmatem ziemi, jak Anglja, Niemcy lub Boliwja. Niech dbają o nią Francuzi, jeżeli bez tej „ojczyzny“ żyć nie mogą! On jest obywatelem Francji, lecz nie synem jej. Od niego można wymagać jedynie lojalności; miłość zaś i patrjotyzm to sprawa odrębna i dla innych przeznaczona ludzi. Nic go też obchodzić nie powinno, gdyby nawet Regina maczała palce w nieczystych sprawkach szpiegowskich!...
Nesser znał się na metodach policyjnych, więc umiał zachować ostrożność i przebiegłość. Nie wszedł więc tym razem do domu Sauvierów, tylko, przeszedłszy ulicę i nie zauważywszy jawnych, ani ukrytych posterunków, wstąpił do pobliskiej kawiarni i posłał do Reginy piccolo.
— Musisz zobaczyć się z samą panią domu i powiedzieć jej, że w magazynach Louvru w dziale rękawiczek oczekują jej przybycia natychmiast, gdyż inaczej zamówienie nie będzie wykonane — objaśniał posłańca.
Gdy chłopak powrócił, dziennikarz pojechał na miejsce schadzki. Wkrótce spostrzegł nadchodzącą Reginę.
— Co się stało, mój najdroższy? — zawołała, ujrzawszy Nessera. — Domyśliłam się odrazu, że to ty mnie wzywasz.
Wyszli razem na ulicę i wsiedli do taksówki. Nesser przez mocno zaciśnięte wargi syknął:
Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/37
Ta strona została przepisana.