postępek oburzonej damy. Dowiodły tego wkrótce sensacyjne feljetony Nessera — „Dobre obyczaje rodziny Sauvier“...
Obyczaje!... Henryk Nesser podniósł ramiona i przymrużył oczy. — Obyczaje? Tytuł nie zawierał ścisłego określenia wypadków, zachodzących w porządnym, iście burżuazyjnym domu państwa Sauvier... Kryła się tam ciągła, ohydna zbrodnia.
Nesser spodziewał się, że prokurator wglądnie w to „zwykłe“ życie „uczciwych i czcigodnych obywateli“, aby się stało zadość prawu i pojęciu o okrzyczanej, powszechnie uznawanej moralności. I cóż? Wszczęto przeciwko niemu i „Hałasowi Ulicy“ dochodzenia sądowe o obrazę i oszczerstwo!... Jakże się miał bronić? Zagroził opublikowaniem bardzo skandalicznych listów, pisanych do niego przez uroczą Reginę, a także i tych, które nie zostały odczytane podczas toczącego się procesu szpiegów. Dochodzenie zostało gwałtownie przerwane. Głowa czcigodnego gniazda, pan Sauvier, odgrażał się, że pośle Nesserowi świadków lub ordynarnie obije szantażystę na ulicy. Nesser dał mu do zrozumienia, że od pojedynku się nie uchyli, a co do obicia, to radził panu Sauvier poinformować się u małżonki, co do wagi hantli, któremi ofiara zamierzonego skarcenia publicznego trenuje się po burzliwie spędzonej nocy. Wszystko się potem uspokoiło. Czczigodna rodzina Sauvier zmuszona była wynieść się na prowincję. Burżuazyjna sfera uznała postępek Nessera za nikczemność, uważając jednocześnie, że nie można też dłużej tolerować w swojem gronie Sauvierów, skoro tajemnica ich domu stała się własnością pogardzanej ulicy i motłochu. „Uczonemu“
Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/45
Ta strona została przepisana.