Strona:F. A. Ossendowski - Kruszenie kamienia.djvu/51

Ta strona została przepisana.

— Znam państwa, więc uprzedzam... wyjeżdżajcie z Francji, gdyż wojna jest nieunikniona... mam te wiadomości z naszej ambasady...
— To i panu o tem powiedziano? — wyrwało się damie nieopatrzne pytanie.
Zwracając się do swego towarzysza, rzekła tonem wymówki:
— A widzi pan? Miał pan jeszcze wątpliwości!
Jednak stary jegomość, widocznie, szarpnął, czy uszczypnął ją w ramię, bo dama nagle podniosła oczy na twarz nieznajomego i z przerażeniem patrzyła w jego bezczelne, nieruchome źrenice.
Nesser zrozumiał, że nic już z nich nie wydobędzie, więc ukłonił się tylko i rzekł na pożegnanie:
— Proszę pamiętać, że uprzedziłem państwa, jako swoich rodaków. Spotykaliśmy się u...
Nie dokończył i wszedł do pobliskiej kawiarni. Teraz musiał się dobrze namyślić. Rozumiał, że los tak często dla niego litościwy, dawał mu w ręce niezwykły atut. Uważałby się za głupca, gdyby go nie wykorzystał. W parę godzin później Henryk Nesser odwiedzał różne redakcje i miał poufne narady z kierownikami pism. Mówił tajemniczo, gdyż umiał podniecać wyobraźnię fabrykantów opinji publicznej. Wspominał o niezwykłej sensacji, jaką przynosi, a o której wie zaledwie kilka osób, najwięcej tymczasem zainteresowanych, a milczących, jak grób.
— Jakież są warunki pana, panie Nesser? — pytano go.
— Panowie zapłacą mi za pierwszy artykuł 5000 franków i podpiszą umowę, że jeżeli w ciągu miesiąca od dzisiejszej daty, 10-go lipca 1914 r. wiadomości moje sprawdzą się całkowicie, redakcja na