wać w mroku konspiracji, bo surowy rząd carski ścigał ją i tępił nieubłaganie.
Uljanow kilka razy spotykał się z kierownikami komitetu oświecenia i kółek, szerzących uświadomienie w klasie robotniczej.
Spotkania te skończyły się gwałtownem zerwaniem.
Uljanow patrzył na marksistów petersburskich z tak źle ukrywaną pogardą, że doprowadzał ich do oburzenia, chociaż nie jeden z wyznawców Marksa pod badawczym wzrokiem przybyłego z nad Wołgi „towarzysza“ czuł się zmieszanym, przygnębionym i pytał siebie:
— Jacyż my jesteśmy rewolucjoniści?!
— Czy wasza partja ma na celu rewolucyjną walkę o socjalistyczny nastrój Rosji? — rzucał im pytanie Uljanow głuchym, chrapliwym głosem.
— Niezawodnie! — odpowiadali mu marksiści. — Wiemy, że musi wybuchnąć walka klasowa.
— Tymczasem trudnicie się rozdawaniem ogłupiających broszurek nędznego komitetu oświatowego, kierowanego przez liberalną inteligencję, zawsze bezwolną, tchórzliwą, zatrutą do rdzenia, do ostatniej komórki mózgu ideologją burżuazji. Cóż? My wam nie bronimy tego! Idźcie swoją drogą ku własnej zgubie!
Takie twierdzenie obraziło wszystkich.
— W imieniu kogo, jakich „my“ przemawia do nas towarzysz Uljanow? — wołano ze wszystkich stron.
Włodzimierz mrużył oczy i rzucał złe, syczące słowa:
— Mówię do was w imieniu tych, którzy zaczynają już zrywać wszelkie stosunki z tak zwanem społeczeństwem i wkrótce wyciągną ręce do naturalnego wroga burżuazji, z którą oni nic wspólnego nie mają i mieć nie chcą.
— Któż to jest? Gdzie takie warstwy się znajdują?
— Dowiecie się o tem niebawem! — odpowiedział Uljanow i już więcej nigdy nie widziano go na zebraniach kółek socjal-demokratów petersburskich.
Oburzali się na niego, bo słyszeli, że nazywa ich pogardliwie „skowronkami liberalizmu burżuazyjnego“. Zapomnieliby o zuchwałym marksiście nadwołżańskim, gdyby nie cały szereg utworów tego zagadkowego człowieka.
Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.
79
LENIN