Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.
81
LENIN


nych, niepewnych jutra, przez nikogo niebronionych i bezkarnie wyzyskiwanych.
W jednem z kółek, zorganizowanych w fabrycznej dzielnicy Petersburga — Ochcie, poznał wyrobnicę z fabryki Torntona.
Piękna, rozrosła dziewczyna o płowych warkoczach, bujnej piersi i śmiałych oczach miała na imię Naścia.
Uljanow, ściskając jej drobną, lecz twardą dłoń, przypomniał sobie Naśćkę z Kokuszkina, bitą przez pijanego ojca, oszukaną przez młodego szlachcica i zamordowaną przez znachorkę wiejską.
— Tej — to byle kto nie skrzywdzi! — pomyślał, patrząc z uśmiechem na robotnicę. — Rezolutna i odważna niewiasta. Nie pozwoli sobie do kaszy dmuchać!
Tego wieczora mówił o programie Erfurckim. Robotnicy słuchali w skupieniu, a on swoim zwyczajem, akcentując słowa, powtarzał najważniejsze punkty i usiłował wywołać w słuchaczach dążenie do przejawu woli i czynu.
Nie czuł się jednak spokojnym. Obecność pięknej Naści, tryskającej młodością, żywiołową siłą i żarem krwi, drażniła go. Mimowoli zatrzymywał na niej swój wzrok coraz częściej, szukał jej źrenic, a w nich — odpowiedzi na milczące pytanie.
Widział jej oczy śmiałe, harde, niemal zuchwałe, w których wyczytał też niewypowiedziane ustami pytanie. Wysoka, bujna pierś falowała gwałtownie, zwinne, silne ciało chwilami prężyło się lubieżnie i leniwie.
Spojrzenia, rzucane przez Uljanowa na dziewczynę, przyłapał Babuszkin. W przerwie, gdy podano herbatę, podszedł do Włodzimierza i szepnął mu do ucha:
— Naścia Kozyrewa — piśmienna dziewczyna i partyjna robotnica, tylko, ostrzegam was przed nią, bo nie jest zupełnie pewna...
— Jakież macie podejrzenia? — spytał.
— Żadnych! Nic złego nie chciałem powiedzieć o niej. Wiem tylko, że lubi życie wesołe i uwodzi młodego inżyniera fabrycznego. Przepada za nią, a ona — to należy do niego, to — miesiącami unika go...
— Nie mówiliście jej, że nie godzi się zadawać z burżuazją? — spytał.

LENIN6